Spełnienie
Jej nagie ciało, przymglone
pyłem wydmy bezludnej,
promieniami przesycone,
zapragnęło bryzy chłodnej.
Kiedy ujrzał ją na piasku,
w tle zachodzącego słońca,
pośród szumu fal, mew wrzasku,
marzył by patrzeć bez końca.
Wolno podszedł, spytał cicho
- wolne miejsce obok ciebie?
Pomyślała, czyżby licho,
rzucało wabik na drodze?
Jaka była to przyczyna,
słońca, czy szumiących fal,
że obcemu ta dziewczyna,
obok siebie kładzie szal?
Gdy przesłonił obraz nieba
i poczuła dotyk ust,
więcej nic nie było trzeba,
stała w epicentrum burz.
Do tej chwili nie wierzyła,
że to staje się bez słów,
że się dowie, po co żyła,
słysząc rytm oddechów dwóch.