Żyć z godnością
Kiedy ktoś ci coś narzuca
A nie ma twej aprobaty
To nie zrobisz tego za nic
Nawet gdy grożą ci baty
Taki człowiek bez godności
Płynąc z prądem cel osiągnie
Z jego prądem płyną śmieci
Brud za forsę, której pragnie
Wielu z przerostem ambicji
Choćby w głowach mieli pusto
Nie zasłużą dziś na litość
Bo zło czynią chcąc żyć tłusto
Twarz masz jedną i jest ważne
By nie została opluta
Kiedy przyjdzie czas rozliczeń
I się skończy próżnych buta
Wysiłek co innym służy
Będzie ważną twą zasługą
Na zawsze stanie się szczęściem
Twoim, z listą wdzięcznych długą
Znaczenie
SŁOWO GODNOŚĆ ZAPOMNIANE
DO GŁÓW WIELU NIE WPISANE
GDZIEŚ NA KOŃCU SIĘ KOŁACZE
WYKRZYKUJĄC – WIESZ CO ZNACZĘ
MNIE NIE KUPISZ ZA PIENIĄDZE
MNIE SĄ OBCE WASZE ŻĄDZE
GDZIE FORTUNA MA ZNACZENIE
I ZDOBYWA POKOLENIE
ZA PIENIĄDZE KŁAMSTWEM SYPIĄ
DZIELĄC LUDZI CHAMSTWEM KIPIĄ
KRAJ NIE MIEJSCEM KTÓRE PRAGNIESZ
PRZESTAŁ DZIAŁAĆ JAK TEN MAGNES
WŚRÓD PRZYJACIÓŁ I RODZINY
W KŁÓTNIACH MIJAJĄ GODZINY
JEDNI KŁAMSTWEM NASYCENI
NIE SIĘGAJĄ DO KORZENI
W GŁOWACH SIĘ POPRZEWRACAŁO
I WCIĄŻ MAŁO MAŁO MAŁO
A PRZYKŁADU NIE MA Z GÓRY
NADCIĄGAJĄ CZARNE CHMURY
Jaka jest miłość
O miłości czytasz wiele
O jej licznych odmianach
Ty też udział masz w dziele
Pisząc o swych rozważaniach
Czy wiek ma też tu znaczenie
Inne potrzeby się liczą
Czy życiowe doświadczenia
Zauroczeniu zaprzeczą
Czasem wystarczy spojrzenie
Byś zatrzymała wzrok dłużej
Czy to jego okamgnienie
Nie stawia poprzeczki wyżej
I zaczyna się przygoda
Liczni biorą ją dosłownie
A gdy się podwinie noga
Nie potrafią skończyć godnie
To co mówi ukochany
Muszą też potwierdzić czyny
By zdobyć mówi androny
Trudno się doszukać winy
To naiwność jest tu winna
Odbierasz co chcesz usłyszeć
Mowa czasem jest uczynna
To czas pozwala pomyśleć
Dziobanie
Dzisiaj to ludzkie dziobanie,
można rzec, że wpadło w manię.
Dziobią z wierzchu i od spodu,
z pożądania rzadziej z głodu.
Chcą sukcesu, chcą pieniędzy,
boją się potwornie nędzy.
Ale nędza ta duchowa,
od dawna jest już masowa.
Dzieci dziobią rodziciela,
do trzydziestki – bagatela.
A szefowie pracowników,
media dziobią polityków.
Koleżanki i koledzy,
każdy kogoś, gdzieś wyśledzi.
Popsuły się też przyjaźnie,
kiedy skopiesz będzie raźniej.
I tak myślę – świat zwariował,
to, co cenne już pochował.
Wieczne dziecko
jej obraz kruchej istoty
jej głos pełen słodyczy
niezwykła siła duchowa
logika, z którą się liczy
ale są też takie chwile
w których iskrzy naiwnością
w których uwierzy każdemu
kto ją ujmie wrażliwością
serce otworzy jak dziecko
gotowa wiele poświęcić
dając to co ma najlepsze
i za uczciwość poręczyć
tu mogłoby się wydawać
że to zbytnia dziecinada
ludziom naiwnie pomagać
czy zaleta to – czy wada
dla dziecka co wciąż w niej siedzi
to ważniejsze od mamony
ta serdeczność ludzi wokół
uciszy wszelkie demony
Obudzić nadzieję
Nie przekazuj innym swojego lęku,
nie biadol, kiedy pytają co myślisz,
w każdej odpowiedzi umieść nadzieję,
nie wszystko ważne, co sobie ty wyśnisz.
Powtarzanie w kółko o katastrofie,
wpływa na ludzi i jest zbyt toksyczne.
Nie skłaniam do kłamstwa, ale ostrzegam,
strach nie leczy, leczy to co owocne.
Ciepłe rozmowy, które ludzi łączą,
nie skażą więzi na unicestwienie.
Z uśmiechem, widoczną pogodą ducha,
innym sprawisz, pełne nadziei śnienie.
Muzyka pełna obrazów
Ty Chopinie wiecznie żywy,
przywołujesz tak liryczną,
połączoną złotą nicią,
swoją nutę romantyczną.
Słuchając znanej muzyki,
przywołuję świat niezwykły,
pełen minionych pejzaży,
co od dawna mnie przenikły.
Kiedy melodia się skończy,
z uporem do niej powracam,
nie pragnę oczu otworzyć,
we wspomnieniach się zatracam.
Czy radosnych, czy pochmurnych,
zapisanych w mojej głowie
i wybranych z licznych przeżyć,
najważniejszych – ktoś odpowie.
Piękno budzące refleksję
Kiedy płynę nurtem rzeki,
moje oczy promienieją,
te gór szczyty, wodospady,
już miliardy lat istnieją.
Piękno, które nas otacza,
nie przemija, służy w stresie,
uspokaja i z nadzieją ,
że nam cenną wartość wniesie.
Czy obudzi dobro wszelkie,
bez żalu, że los nie sprzyja,
priorytet bedą mieć plany,
to, by zdążyć, bo czas mija.
Drogę każdą można wybrać,
pod koniec ją oceniamy,
nie wystarczy w słowa ubrać,
ważne co w niej zdobywamy.
Czy szacunek i uznanie,
a których kupić nie można?
Tu najważniejsze wskazanie,
każda droga ma być drożna.
Pozostaje wierzyć
Jak pocieszyć mam was dzisiaj,
jakie w smutku dać przesłanie?
Może to, że czas przeminie,
chociaż nie na zawołanie.
Po burzy nadejdzie cisza,
tak przyroda nas poucza.
Zatem bądźmy dobrej myśli,
choć wciąż wojna wam dokucza.
Czy ona czegoś nauczy?
Decydentów by się zdało.
Jednych niszczy, innych tuczy,
tej nauki wciąż za mało.
Choćby takiej, co się zajmie,
gestem niehumanitarnym.
Ten kto w kryzysie żeruje,
nie pozostanie bezkarnym.
Tak czy owak, idzie nowe
i nie będzie tak, jak było.
Pozostaje mieć nadzieję,
by jutro – gorszym nie było.
Karać za brak człowieczeństwa,
za zbrodnie, wszelkie męczeństwa.
Pocieszeniem przyroda
Dzisiaj pejzaż ten codzienny
Stał się nagle tak odmienny
Inne rzeczy ludzi cieszą
Inne rzeczy ludzi peszą
Przyroda blasku nabiera
Bo życie to nie opera
Ludzie już cię tak nie zdziwią
Kiedy tworzą linię krzywą
Raz w dół raz w górę ich nosi
Lecz tylko, co cenne wznosi
Każdy kogoś obserwuje
I z namaszczeniem plotkuje
Kiedy zawiść ich zawłaszcza
To pełna obelg jest paszcza
Od fałszu robią się dreszcze
Dodaj brak umiaru jeszcze
Pozostaje nam przyroda
Cieszy kapryśna pogoda
Zawsze można coś podziwiać
Nad jej pięknem się roztkliwiać