Wystarczy spojrzenie
Spojrzałem ci w oczy pełne światła,
czy się im poddam – nie wiedziałem.
Ty chciałaś dziękować – nie wiem za co?
Dotknęłaś mnie dłonią – zadrżałem.
I tak nagle zapragnąłem ciebie.
Wszystko inne błahym się stało.
Mrowie spłynęło po całym ciele,
ujarzmić go – się nie udało.
Poczułem oddech ciepły tak blisko.
Dłonią po skroni przeciągnąłem.
Przywarłem pełen uczuć do ciebie
i tak bardzo cię zapragnąłem.
Już wiedziałem, że to jest początek
tego, co później ma nastąpić.
Ty nie próbowałaś mnie powstrzymać,
że też chcesz, nie musiałem wątpić.
I stało się to, co być musiało.
Czego oboje pragnęliśmy.
A niebo nam sekret zapewniało,
ciemniejąc, gdy się kochaliśmy.