Dlaczego
Była sąsiadką i bliską mi osobą, oddaną matką, która samotnie wychowała dwóch synów. Kiedy okrutny los sprawił, że jeden z nich na skutek wypadku, zapadł na długie miesiące w śpiączkę, walczyła o niego, szukając pomocy. Mimo wybudzenia, wciąż wymagał i wymaga całodobowej opieki. I nagle zmarła, lekarze byli bezsilni.
Nie mogę pogodzić się z tym i wciąż pytam- dlaczego?
Matki oddanie nie zna granicy
Wokół mówili że na cud liczy
Mijały lata nadzieja nie gasła
Z synem wypracowała wspólne hasła
I w takt tej harmonii dzień za dniem mijał
Wyglądało nawet – że los im sprzyjał
Aż nagle ta straszna chwila nadeszła
Wszyscy zamarli gdy wieść się rozeszła
Nie minął miesiąc od Jej choroby
Brak zrozumienia dla Boskiej zgody
Na to gwałtowne śmierci zesłanie
Taka odpowiedź na Jej błaganie
By żyć dla syna – co sam żyć nie umie
Jaka będzie pomoc – życzliwość w tłumie
Odeszła matka – sił nie żałowała
Odeszła ta – co wielkie serce miała