Meandry
Wczesnym świtem w ramion splocie
zrywasz się gotów do biegu
ostatnie pomruki kocie
ślad nocy zmywasz w pośpiechu
za groszem gonisz bez miary
instynktem praszczurów gnany
bez człowieczeństwa bez wiary
i z refleksji uwalniany
kiedy spowolnisz w galopie
i rozejrzysz się dookoła
zapragniesz leczyć ślepotę
i usłyszeć że ktoś woła…
spoglądasz w minione lata
wierząc że coś w nich się mieści
a tu los ci figla spłata
ujrzysz tam pustkę – bez treści