Migawki z rodowodu Tuwima
Już w gimnazjum przekładałeś
Na języki które znałeś
Dzieła Staffa były pierwsze
W esperanto jego wiersze
Próbą stały się doniosłą
Wraz z debiutem – Twoją wiosną.
***
Staffa spotkałeś po latach
Kiedy spędzał czas u brata
W biegu, nieoczekiwanie
Pojechałeś na spotkanie.
Szliście razem wolnym krokiem
Odurzeni słów potokiem
Deszczem spadającej frazy
W której skrzyły się obrazy
Chciałeś wszeptać mu do ucha
Całą wdzięczność. I wysłuchał
Bo ująłeś go swym żarem
Obdarzony losu darem.
***
Potem przyjaźń się zrodziła
Wena Twa się rozgościła
Lecz niepewny wciąż talentu
Wyczekałeś do momentu
By poezję swą pokazać
I przed Staffem się wykazać.
Nazwał Twe rozchwiane ego
Czyhaniem na Boga swego
Tak Ci się to spodobało
Że tytułem dzieła stało.
***
Znany byłeś z odrębności
Piewca zwykłej codzienności
I portretowania życia
Gdzie nic nie ma do ukrycia.
Niejeden wiersz polityczny
Wywoływał zgiełk krytyczny
Środowisko wówczas wrzało
Podzieliło się, krzyczało…
Ty mając dystans do siebie
Hardo w rodowodzie grzebiesz
Utrącając atak wredny
Tym, co lubią tylko krewnych.
***
Bystry umysł Twój z humorem
Chodził ludzkich przywar torem
Tworząc dowcipy udane
W kabaretach podziwiane
A jak raz zagrane poszło
Wielką famą się rozniosło
Lecz Ty ich nie zapisałeś
Bez szacunku traktowałeś
Jako twór czysto roboczy
Co mamoną się potoczył.
***
To poezja, Twa kochanka
Kusiła każdego ranka
Ona była najważniejsza
Praca dla niej ambitniejsza
Dla dorosłych czy dla dzieci
Każdy wers z fantazją leci
I Łódź wciąż się szczyci Tobą
Wśród poetów Tyś ozdobą.
Ten, tak wielki i tak ludzki
Z grona wieszczy nasz jest – łódzki.