Obdarzeni
Gdy myślę o dziecku, łagodnieję.
Czy to moje, czy nie moje,
Bez znaczenia.
Każde wzbudza wielkie nadzieje,
I wzrusza, gdy rozkosznie się śmieje.
We wspomnieniach obraz żyje:
Łąka, na niej kwiaty, motyle.
Rączka dziecka sięga po dmuchawca,
I z przejęciem ten mały sprawca
Wdechem głębokim łapie wiatru łyk,
By śnieżny puch, rozdmuchać w mig…
Cieszyłby świat pełen maluchów,
Zdrowych, wesołych, w ciągłym ruchu.
Obok rodzice, mądrze wpatrzeni,
Tym cudem losu obdarzeni.