Początki nowej Łodzi
Do fabryk szli rano łódzcy robotnicy,
wzywani syrenami tani najemnicy.
Wzniesiono im pierwsze prywatne szpitale,
by zdrowy robotnik pracował wytrwale.
Dla dzieci powstały szkoły zawodowe,
w nich uczono przyszłe siły przemysłowe.
Do kościoła szedł ojciec w swych jedynych butach,
bosonogie dzieci czekały w chałupach.
Kościół zaspokajał potrzeby duchowe,
dawał pokrzepienie i nadzieję w słowie.
Po mszy wśród wiernych czas wolny spędzali,
o wszelakich nowinkach skwapliwie gadali,
- o tym, co w fabryce, co działo się w mieście.
Przez chwilę o biedzie nie dumali wreszcie.
Do kościoła szedł ojciec w swych jedynych butach,
bosonogie dzieci czekały w chałupach.
Święty Józef był pierwszym kościołem przy rynku,
stał cały z modrzewia, bez białego tynku,
na placu Kościelnym, dziś na Ogrodowej,
pamięta Łódź rolniczą i początki nowej.
Wierni go przenieśli, bo w mszy przeszkadzały
głośne targi przekupniów – stragany tam stały.
Do kościoła szedł ojciec w swych jedynych butach,
bosonogie dzieci czekały w chałupach.
Łódź przemysłowa szybko się rozwijała,
jej rozkwit nawet Europa doceniała.
Rezydencje, pałace, Nowy Rynek powstał,
i serce tego miasta, ulica Piotrkowska.
Domy robotnicze, famułami zwane,
w symbiozie z bogactwem tuż obok stawiane.
Do kościoła cała rodzina szła w swych butach,
dzieci nie musiały już czekać w chałupach.