Prawa zwierząt
Droga na rzeź
Chciałem nosić cię na grzbiecie
Chciałem witać cię co rano
Nawet skromny jestem w diecie
Wystarczyłoby mi siano
Lecz nie tyle co mi wpychasz
Bo chcesz mnie utuczyć lekko
Gdy pobiegać chcę – odpychasz
W bezruchu przybędę szybko
I zawieziesz mnie na wozie
Na ten targ do Skaryszewa
Wiem –nic mi już nie pomoże
O tym targu szumią drzewa
Tam na rzeź konie kupują
Niedługo będę zjedzony
Jaką mnie zastąpisz sumą
Nic nie znaczę – prócz mamony
Miałem cię za przyjaciela
Łeb kładłem na twym ramieniu
Teraz oczy mi otwierasz
Ty ze skazą na sumieniu
Może kiedyś wspomnisz o mnie
Nie przywieziesz kolejnego
Uratuję- myślę skromnie
Konie od czynu tu złego