Sen na jawie
To bez planu tak się stało
Zobaczyła oczy – ciało
Dotąd była cichą panią
Przez nikogo nie kochaną.
Pojawiło się marzenie
Aby zostać jego cieniem
Poczuć delikatność rąk
Słodycz ust – napisać song.
O tym jak ją wciąż rozpala
Jak uczucia rośnie skala
Jak nieskromne miewa myśli
Co obojgu się wnet przyśni.
O przyszłości plany snują
Wszystko w głowach swych notują
Że będą do końca razem
Sen ich zmorzył tym obrazem.
Nadszedł świt – ze snu wybudził
Jego entuzjazm ostudził
Czekały go pilne sprawy
A nie frywolne zabawy
Już wiedziała że po wszystkim
Sen na jawie bywa płytkim