Spotkanie
Los nie oszczędzał jej
wykrzywił twarz
zniekształcił dłonie
zmatowił głos
tylko w oczach pozostawił ciepło
mimo ran
gonitwy za złudnym szczęściem
nietrafionych wyborów
ciągłej walki z życiem
i stało się
popołudniową porą
przyszła ona
miała podać leki i coś do jedzenia
śpieszyła się
pracowała niczym automat
podała szklankę wody
spojrzała w spłoszone oczy
mówiły
pokochaj mnie
rozpłakały się obie