Za parawanem
Obraz jej był tak niewinny
raz dojrzały
raz dziecinny
oczy miała pełne słońca
można patrzeć
tak bez końca
świeżość deszczu w sobie miała
urok wokół roztaczała
czy do końca była szczera
czy w iluzji jej maniera
może ujawnić nie chciała
to co w swej duszy chowała
nawet oczy nie zdradzały
jakie zadry ją szarpały
była w niej niezwykła siła
emanując uwodziła
nie oczekiwała wsparcia
współczucia i szaty darcia
przyjdzie taka chwila może
i ujawni ran podłoże
gdy parawan już odrzuci
czy prawdą kogoś zasmuci