Docenić to, co mieliśmy
Pandemia wywróciła nasze życie. To co dla wielu jest ważne, stało się dzisiaj niemożliwe.
Kiedy nasza osobowość jest w znacznym stopniu sumą doświadczeń, mających miejsce podczas kontaktów z ludźmi, dzisiaj ogranicza się je do minimum, co nas zubaża.
Zaczynamy tęsknić do wypicia kawy, rozmowy i dzielenia się z innymi, naszymi refleksjami. Ktoś powie, że można to zrobić przez telefon, przez Internet. Ale to nie to samo, czym jest patrzenie sobie w oczy, odczytywanie wyrazu twarzy i gestów naszego rozmówcy. Cieszymy się także tym, co zwrotnie odbieramy, widząc, że nasz rozmówca, też ma w tym przyjemność.
Jedynym pocieszeniem może być to, że ten trudny czas, pozwoli nam bardziej to wszystko docenić. Zobaczyć, jakie ma to dla nas ogromne znaczenie.
Czas wirusa
O wirusie mówią spece
Jaką prawdę z tego sklecę
***
W niego wierzą – lub nie wierząc
Dla poklasku mity szerząc
***
Jedni wierzą – drudzy nie
Każdy mówi to co chce
***
Jednego wirus poraża
Drugiemu forsę pomnaża
***
Nosić maskę dzisiaj muszę
Nie są dla mnie to katusze
***
Wolę od wirusa stronić
Przed chorobą się obronić
***
Kiedy maskę zakładam
Trochę mniej gadam
***
Maskę noś też na nosie
To rozumiesz- boś nie prosię
Jak to w życiu bywa
Zmienność
Życie zmienne – jak huśtawka
raz rwie w górę raz spada w dół
raz bieda piszczy żałośnie
raz zastawiony suto stół.
Życie tylko w uśmiech ubieraj
wspominaj tylko najlepsze dni
pogodne myśli w sobie zbieraj
a będzie tak – jak ci się śni.
Pomyśl - zło jest doświadczeniem
a gdy z ciężkiej traumy wyjdę
na wyższy poziom rozwoju
do nowych wartości zbliżę
to pozyskam – coś nowego
dowiem się czegoś o sobie
odcedzę – co ważnym nie jest
i też coś dla innych zrobię
Wirus szybuje
I zaczyna się komedia
Bo wychodzi prawda na jaw
Jeden chory – drugi chory
Trzeci ma jedynie objaw.
Statystyki przerażają
Jest lekarstwo i go nie ma
Coraz więcej ludzi chorych
A nie radzą sobie gremia.
Miejsc w szpitalach już brakuje
Chory jedzie coraz dalej
Minister zdrowia zaleca
Zdrowy lekarzu nie szalej-
To że twój kolega chory
Lęku nie usprawiedliwia
Wszak wybrałeś taki zawód
Nad sobą się nie roztkliwiaj.
Na sprzęt pieniądze wydane
A ty nie ujrzysz żadnego
W górze nie chcą rozliczenia
Choć znaleźli już winnego.
Góra w kółko obiecuje
Chociaż rośnie zadłużenie
Inne sprawy ją zajmują
Mają być ich wybawieniem.
Żaden wirus nie powstrzyma
Tego co jest najważniejsze
Rządzy władzy wszechobecnej
Bez kontroli choć najmniejszej
Dzień Seniora
Dopieszczanie
Ranek z kawą się zaczyna,
dobre ciastko nie zaszkodzi,
może książka – telewizja,
jakiś utwór się urodzi?
Pomysł na wiersz wpadł do głowy,
a tu obiad trzeba wstawić.
W międzyczasie trzy rozmowy,
erudycją chcę omamić.
Wiersz już siedzi w komputerze,
będzie w kółko przerabiany
i tak mija dzionek pierwszy,
dnia drugiego dla odmiany,
winnam pomyśleć o ruchu!
Stres łagodzę kawą z mlekiem,
choć mąż w krzyk – a ty leniuchu!
Za to odpuszczanie z wiekiem.
Kiedy dzień mija przyjemnie,
zawsze w drugim mam wyrzuty,
kawa z miodem tylko będzie,
bez ciasteczek – dzień popsuty.
Aby kształty swe zachować,
biegać winnam, każdej wiosny,
lecz jak z ciachem negocjować,
dzień bez niego, tak żałosny.
Wolność
opleciona dzikim winem
w ciasnych pędach jak w obręczach
zniewolona
wycieńczona
nie pamięta już kim była
jakby jaźń się pomroczyła
nie pozwalała przypomnieć
że pragnęła wolną być
znaleźć sens i życia smak
wszystko stało się - ot tak…
gdy straciła już nadzieję
wiatr poczuła
jak szaleje
pędy winorośli zrywa
jeszcze żywe
jeszcze wściekłe
kiedy z furią po nich depcze…
wyzwolona
znowu ona
zobaczyła
w górze tęczę
Jaka Łódź
Łódź miastem cegieł czerwonych
Hal fabrycznych – rąk spragnionych
W twórczej wizji z trendem nowym
Dziełem jest unikatowym
Za swój trud wciąż podziwiana
Kpiących rzuca na kolana
Gdy fabryki swe odnawia
Zabytkiem przestrzeń ozdabia
W każdym zadań jest bez liku
Racja łodzian także w pliku
Nie tylko Manufaktura
OFF Piotrkowska – zadań góra
Wartość zmian dziś docenimy
Mając wzór o jakim śnimy
Gdy Rembielińskiego siła
Wioskę w miasto przekształciła
Życie dla dobrej pamięci
Nie gubić marzeń z pola widzenia
Nie płakać kiedy ktoś nie docenia
Nie tracić czasu na głupstw klepanie
Brać życie śmiało – nie z boku stanie
A gdy się skończy –będzie wspomnienie
Z pięknym zapisem – było jak śnienie
A w nim spotkania życzliwych ludzi
One tym – co odruch serca budzi
Egoizm złudzeń nie pozostawia
I czaru pamięci – też pozbawia
Choć każda strata na bliskich ciąży
To złe wspomnienia – jak echo krąży
200 lat Łodzi przemysłowej
Król i Prawa Miejskie
Łódź przez wieki powstawała,
aż się w końcu doczekała,
dnia któregoś przyszła pora
na światłego protektora.
Gdy tak stał na rynku w Łodzi,
rzekł – tu miasto się narodzi,
choć przez wieki nie stanęło,
tak jak chciałby Król Jagiełło.
I to Rajmund Rembieliński,
tak zakręcił kołem młyńskim,
że z chałupek wnet powstało,
silne miasto, jakich mało.
Tkacze wszelakiego rodu,
szli jak miś do plastra miodu.
Rośli w siłę ryzykanci,
rzemieślnicy, fabrykanci.
W całej Europie Łódź znali,
bujny rozkwit podziwiali.
Dzisiaj Łódź nie zapomniała,
jakich wielkich twórców miała.
Do Czesława Miłosza
Już nieważne jest cierpienie,
zadawane, przeżywane,
dziś niczego już nie zmienisz,
co myślałeś – zapisane.
Czasem zerkam tam, do góry,
myślę, co też piszesz w niebie?
Czyś wesoły czy ponury,
oglądając świat bez Ciebie?
Jak myślałeś – dziwowisko!
Płakać, śmiać się – nie wiadomo.
Może chciałbyś zmienić wszystko,
i od dzisiaj żyć na nowo?
I znów pisać z tą nadzieją,
że za chwilę, może kiedyś…
Ludzie jednak nam zmądrzeją,
książki zaś pomogą przeżyć.
Chcę dziś śpiewać dla poety,
co nie tracił nigdy wiary,
że gdy walczą z sobą światy,
wygra lepszy – nowy, stary.