Cierpienie matki
Kiedy patrzysz na cierpienie dzieci, sama cierpisz. Staszic pisał : – Dobry człowiek woli sam cierpieć niż na cierpienia drugich patrzeć. Jak cierpi i co myśli matka, której dziecko jest nieuleczalnie chore? Jaka jest tragedia matki, która już wie, że urodzi chore dziecko i wie też, że nie da sobie rady z jego wychowaniem?
A czego pragnęłoby jej chore dziecko? Możemy tylko snuć kolejne obrazy, które ujęłam w wierszach powstałych po wizycie w Hospicjum Gajusz. A oto kilka z nich:
Obdarzeni
Gdy myślę o dziecku, łagodnieję.
Czy to moje, czy nie moje, bez znaczenia.
Każde rozbudza wielkie nadzieje
i wzrusza, gdy rozkosznie się śmieje.
We wspomnieniach obraz żyje:
- łąka, na niej kwiaty i motyle,
rączka dziecka sięga po dmuchawca,
patrząc na kulę, już ten mały sprawca,
głębokim wdechem, łapie wiatru łyk
i rozdmuchuje śnieżny puch w mig…
Cieszyłby świat pełen maluchów,
zdrowych, wesołych i w ciągłym ruchu.
Obok rodzice mądrzy, wpatrzeni,
w ten cud losu, jakim są obdarzeni.
Nie pocieszaj
Nie pocieszaj mnie słowami,
bądź po prostu przy mnie.
Może więź pomiędzy nami,
jak osłona przylgnie.
Mój ból – matki, jak opisać?
Nie wie nikt, kto nie doświadczył,
choćby chciał mi wszystko oddać,
i na słów wymowę baczył.
Matka miota się w udręce,
pytając: – Dlaczego ja?
Czy mogę dać jeszcze więcej,
aby zmienić to, co trwa?
Dlaczego mnie tak doświadczasz,
gorszym nierzadko folgujesz!
Czy w tym jakieś plany masz,
w udręce mą moc kształtujesz?
Ksiądz powiedział:
- Taka wola, nie znasz swego przeznaczenia.
Lecz ja dziś nie jestem skora,
do skruchy i wybaczenia.
Dzisiaj mogę oddać życie,
za mojego dziecka zdrowie,
lecz chciałabym, jak jest w micie,
ktoś zawinił,
ktoś odpowie.
Bezpieczne miejsce
Kiedy byłam u mamy pod sercem,
słuchałam muzyki jej wnętrza.
Nie czułam głodu i zimna,
nie brakowało mi powietrza.
Tutaj struchlała wśród obcych,
gdzie kłują mnie i odsączają,
bezradnie patrząc,
przez rurkę pokarm dają.
Chcę do tamtej głębi wrócić!
Tego bezpiecznego miejsca!
Jak i komu mam, tą prawdą rzucić?