Z pamiętnika
Jestem z Łodzi – ze Starego Polesia
Na rogu stała moja kamienica
Mieszkańcy tam byli rozpoznawalni
Życie płynęło jak w jednej tkalni
Dzieciaki bawiły się przy trzepaku
Wokoło nie było drzew ani krzaków
Chociaż Łódź słynie z połaci zieleni
Nie wszędzie można się było dotlenić
Miejscem wyjątkowym był Stary Cmentarz
Pełno w nim drzew i kaplica i ołtarz
Dla dzieci nie było to miejsce smutku
Grzecznie bawiliśmy się po cichutku
Był też opuszczony plac wojskowy
Świetny do zabawy i do rozmowy
Był Zielony Rynek - kolorów pełen
Ale w jego nazwie wygrała zieleń
Tam w szarych workach ruszały się raki
Nie chciałam z nich potraw – nie moje smaki
Takie jak te z cukierni na rogu
Zapachem kusiły już od progu
Bezom i ptysiom nie mogłam się oprzeć
Starczyło dwa złote by do nich dotrzeć
Do centrum Łodzi miałam bardzo blisko
A w nim zachwycało mnie prawie wszystko
Pamiętam spacery – te po Piotrkowskiej
I najsmaczniejsze lody u Gronowskiej
Co rusz na wozie jeździł „Smot” tak zwany
Za stare ciuchy garnek darowany
Tak wielu rzeczy ludziom brakowało
Lecz nie tupali krzycząc, wciąż nam mało
A dzisiaj nawet sukcesy nie cieszą
Ludzie bez uśmiechu – co rusz złorzeczą
To ważne
To ważne, wcześniej kierunek wyznaczyć,
by nie schodzić z drogi uważnie baczyć,
trzymać się w życiu uczciwej zasady,
starać się, chociaż nikt nie jest bez wady.
To ważne, spełnić powinności wszelkie,
te bardzo maleńkie i te niby wielkie.
To ważne, by z Bogiem iść do człowieka,
nikt nie wie, co w życiu każdego czeka.
To ważne, co razem czy też z osobna,
zaczniesz dobrze, zgubić się niepodobna.
Uratować ziemię
Zadbam o naszą ziemię
Każdy chętnie tak powie
Czy ten stary czy młody
Co sam dba o swe zdrowie
W teorii równie mądrzy
Lecz niejeden w praktyce
Zaszkodzi jej z lenistwa
Nie wierząc statystyce
Ocieplenie nam grozi
I powietrze duszące
Zanik dzikiej przyrody
Lodowce spływające
W oceanach moc śmieci
A w nich tony plastiku
Ryby to zjadające
I świat cały w zaniku
Jeszcze wirus nas dopadł
Może to doświadczenie
Kogoś czegoś nauczy
I nowe pokolenie
Dojrzeje i odmieni
To co dzisiaj zniszczymy
Lecz może być za późno
I się tu przeliczymy
Zrobić pierwszy krok
Choć wciąż jesteś w moich myślach
To cię nieustannie ganię
Nie umiem gestów zrozumieć
I słowem niechcąco zranię
Kiedyś wystarczyła chwila
Jeden uśmiech, jedno słowo
Zwyciężało – bycie razem
Trzeba zacząć żyć na nowo
Wierzę – że to nie tak trudne
Wystarczyłby pocałunek
Ciepły gest, na który czekasz
By strawił złości ładunek
Najtrudniej o pierwszy krok
Ale ktoś go zrobić musi
Bo czas mija bezpowrotnie
A tej straty nikt nie zdusi
Nie dzisiaj
Odkładasz wszystko na jutro
Bo nie chcesz podjąć walki
Z przeciwnościami losu
Z nowymi pomysłami
Nie masz odwagi
Nie masz motywacji
Silnego bodźca
Patrzysz w niebo
Liczysz gwiazdy
Wpadasz w niemoc
W melancholię
Czekasz
Nie wiesz na co
Nagle słyszysz o wojnie
Widzisz obrazy
Walą się domy
Uciekają ludzie
I zaczynasz żałować
Straconych lat
Niewykorzystanych szans
Chcesz podjąć wyzwanie
By coś zrobić
Dla siebie
Dla innych
Wypełnić pustkę
By jutro nie było za późno
Do Mikołaja
gdy zbliżają się Święta
mam prośbę Mikołaju
dobrze ją zapamiętaj
trzeba mi twego czaru
dziś jest chorób bez liku
ludziom nerwy puszczają
chcieliby mieć w koszyku
czego dawno nie mają
powrotu do radości
i ucieczki od grozy
która tkwi w codzienności
i kolejnej prognozy
wyniszczenia przyrody
podwyżki niedostatku
nie dodaje urody
obecnemu światku
dlatego Mikołaju
o ciut magii poproszę
choć nie znajdę się w raju
z twą pomocą to zniosę
Wartość doznania
odnajdujesz się w momencie
gdy doznajesz olśnienia
wiedząc więcej o męce
ludzi w fazie cierpienia
dotychczasowa empatia
wyobraźnię pobudzała
ale tylko doświadczenie
sprawia, że naprawdę działa
przesuwają się obrazy
tych cierpiących twarzy
rośnie twoje współczucie
o spełnieniu marzysz
wiedząc czego pragną
co ich ból wyciszy
jakie zadośćuczynienie
spłaci dług za niemoc duszy
Na ratunek lasom
Do was dzieci prośbę mamy,
Gdy z zimą nadejdzie Święto,
Ważne Boże Narodzenie,
Ze znaną wszystkim Kolendą
I dlatego drogie dzieci,
Poproście mamę i tatę,
By ta tradycja z choinką,
Nie przyniosła lasom stratę.
Czyli, co musicie zrobić?
Gdy choinkę w Święta chcecie,
Nie kupować wycinanej,
Lecz tą z korzeniem w duecie.
A po Świętach posadzicie,
W swoim ogródku lub w lesie,
Aby rosła sobie zdrowo,
I gościła gniazdko ptasie.
Bo ptaszki są bardzo smutne,
Gdy choinek wycinanie,
Pozostawia w lesie dziury,
I brak drzew na gniazdowanie.
Gdy złożycie obietnicę
I się twardo postawicie,
To choinki bez korzeni,
w domu swym nie zobaczycie.
Nowy obraz
Dziś świat widzę bez czułości
A niedawno tak nie było
Dziś w obliczu niepewności
Chciałabym by to się śniło
I z dystansem badam obraz
Nieznanej mi codzienności
Zastanawiam się co teraz
Pozostanie z przyzwoitości
Zacznę snuć nową opowieść
Tak odmienną i tak smutną
Nie chciałabym kłamstwem zwieść
Pokazując twarz bezchmurną
Wychowanie
Wyglądała dość ciekawie
Gdy siedziała tak przy kawie
Lecz gdy zaczęła rozmowę
To odebrało mi mowę
Choć spokojnie nie nerwowo
Przekleństwo co drugie słowo
Taki bezmyślny przerywnik
Kiedy masz ubogi słownik
Żałowałam że nie w mowie
Pokazała co ma w głowie
Poszukiwałam przyczyny
Braku ogłady dziewczyny
Czytelnictwo ponoć siada
W szkole się nie opowiada
Tylko sprawdzian na okrągło
Test nie starcza by być mądrą
Internet jest w telefonie
A z nim uczeń nie utonie
Nie trzeba wiele pamiętać
I o podpowiedź się pętać
Czy nowemu pokoleniu
Dziś zależy na uczeniu
Może są jeszcze i tacy
Co wkładają więcej pracy
Rozwijają swoje pasje
A w nich trudnej o agresje
Chcą być ludźmi przydatnymi
Ale za nic bezmyślnymi
Będą znali swoją wartość
Dla miernot poczują litość