Jej obraz
Nikt prawdziwej nie zna jej,
Niektórym się tylko zdaje,
Tkają obraz z gry fałszywej,
I nie widzą że udaje.
Tnie historie – ma nożyce,
By wycinać to, co wrze.
Pokazuje baletnicę,
Co przetańczyć życie chce.
Zazdrościli jej wszystkiego,
W udawaniu dobra była,
Wnioskowali – tak z niczego,
Pozowanie to jej siła.
Nie pragnęła ich współczucia,
Raczej by ją podziwiali,
I wciąż tęskni do poczucia,
Że z jej wzorca skorzystali.
Chciała być takim przykładem,
Jak człowiek empatią żyje,
I z szacunkiem a nie z jadem,
Wciąż dla innych coś szykuje.
Pozostaną wspomnienia
W marcu ubiegłego roku w sanatorium Modrzew w Inowrocławiu, poznałam znanego aktora – Jerzego Janeczka i jego małżonkę – Emilię. Z przyjemnością prowadziliśmy niekończące się rozmowy a kiedy spodobały się także moje wiersze, chociaż żartowali, że każde z nich miało inne swoje faworyty, to zaplanowaliśmy zorganizować wieczór poetycki. Pan Jerzy miał wspólnie ze mną czytać wiersze. Radość moja była krótka, bo pandemia przerwała nasz pobyt i musieliśmy opuścić sanatorium. Jednak nasze kontakty utrzymaliśmy. Kiedy nie dostałam odpowiedzi na ostatni list, pomyślałam, że to nowa rola jest tak absorbująca i spokojnie czekałam. Komunikat o śmierci, tak bezsensownej, wyprowadził mnie z równowagi. Nie mogłam uwierzyć, że to stało się naprawdę. Niestety dzisiaj pozostaje mi tylko spoglądać na wspólne zdjęcia, które zrobiła nam Pani Mila i wspominać, te pierwsze i jak się okazało ostatnie chwile z człowiekiem pełnym poczucia humoru i jego pogodną małżonką.
Pozytywne rozmyślanie.
Kiedy widzisz podwójnie.
Głowa boli – coś bujnie.
Kiedy trzymasz się ściany,
choć nie jesteś pijany.
Kiedy wszystkie doktory,
grzebią, gdzie jesteś chory?
Zdaj się na intuicję,
ciała sygnalizację.
Ono tobie podpowie,
jak masz zadbać o zdrowie.
Gdy pogodnie rozmyślasz,
z przypadłościami wygrasz.
Znaczenia
Ile ludzi tyle spojrzeń
każde może wiele znaczyć
być źródłem natchnienia
źródłem rozpaczy
to wielka sztuka
umieć patrzeć i zobaczyć
spojrzeć dalej i zrozumieć
czy je rzucasz
czy odbierasz
mają różne znaczenia
dla naszego istnienia
Dotyk
Uśmierzony ból dotykiem
Nie domaga się już leku
Jest motylem co uskrzydla
Wszelkie istoty od wieków
Gdy czas mija to się zdarza
Dotyk będzie rarytasem
I tak trudno wytłumaczyć
Jak ten odruch ginie z czasem
Psychologa nie potrzeba
To natura ludzi zmienia
Brak empatii brak pokory
Ubożeją pokolenia
Będzie trudno im uwierzyć
Że drobiazgi cenę mają
Komuś oddasz je w potrzebie
I się cennym darem stają
Rozdarcie
O naturze miłości pisała
o tej jednej pisać nie umie
jak kamienie układa słowa
dobierane w niemej dumie
ta miłość wychyla się w ciszy
jej moc ujawnia w ciemności
promienieje przy muzyce
i szepcze pełna ufności
zawstydzona odkrywaniem co skryte
nie umie zdjąć maski układnej
czas przemija i jeszcze trudniej
snuć o tej miłości – jedynej
Przemyślenia
Teraz jesteś przy mnie blisko
Kiedy we śnie się pojawiasz
W mych wspomnieniach – choć nie wszystko
Jest tam to – co dziś odsłaniasz
Czy dlatego jesteś przy mnie
Aby bronić mnie od złego
Nie przeszkadza ciało zimne
Nie ma tu klucza innego
Kiedy coś mnie powstrzymuje
Lub coś zmusza do działania
Jak się później okazuje
Broniło od uwikłania
Byłeś dzieckiem półsierotą
Bez matczynego kontaktu
Choć później mądrą istotą
Wciąż ofiarą tego faktu
Nie umiałeś się przechwalać
Pomoc innym była normą
Chciałeś jak najwięcej dawać
Z tą naturą tak pokorną
Gdybym znała twe przeżycia
Bohaterstwo w młodym wieku
Tyle wątków z trudów życia
Pragnęłabym dać moc leku
Co mi dzisiaj pozostaje
Żal za niespełnionym ładem
W życiu wiedza spokój daje
Jest cennym do niego wkładem
Wskazówka
Czy ona ciebie zna
potrafi bez słów odczytać
źródła smutku
oczekiwań
raz wie
raz nie wie
wyobraźnia zawodzi
kluczem są tylko
znaków cienie
bez wyraźnej wskazówki
pozostaje złudzenie
Zapamiętane chwile
Odurzenie
Idę bosonoga brzegiem morza
Wzburzona fala obmywa – chłodzi
Szum morza – krzyk mew – plażowiczów gwar
Przywołuje wspomnienia – myśl zwodzi
W błękicie nieba słońce się iskrzy
Zbieram muszle te małe i duże
Obraz kamieni tak ujmujący
Że nie odmówię ich piękna naturze
Powiew wiatru niesie ulgę ciału
Ochraniając mnie przed żarem słońca
I czuję się jak losu wybranka
Której daje rozkosze bez końca
Wypoczynek w Międzywodziu
Niespodzianka
Mędzywodzie zaskoczyło,
tak niedawno wioską było.
Nowe domy wciąż powstają, wczasowicze płyną falą.
Z każdym rokiem ich przybywa,
Międzywodzie zbiera żniwa!
Wieczorami śpiew, zabawa,
w dzień krzyk mew i dobra kawa.
Pogoda także rozpieszcza,
nikt nie boi się tu kleszcza.
Drinka pijąc na tarasie,
ma na oku Kasię, Basię.
Humor wszystkim dopisuje,
wielu powrót obiecuje,
gdy zostaną mu wspomnienia,
takie nie do zapomnienia!