Stare Polesie
mkną obrazy w niewinnym spojrzeniu
do granicy zezwolenia
w przyjaznej kamienicy
na wyciągnięcie dłoni
krawcowa szewc
zapachy
wierni i niewierni zgodnie
raz wchodzą raz wychodzą z wielu drzwi
małych odkrywców wszystko zachwyca
klej- ścinki – konfitury
trzepak słucha tajemnic
pluskwy powyłaziły
gryzą
wysoko z komórki
dorośli wynoszą węgiel
dzieci boją się myszy
na podwórku otwarte drzwi pilnej potrzeby
pijany rzuca przekleństwa
strach pozostaje
kilka ulic dalej łaźnia
ciepło przyjemnie
obco
do kuchni wchodzi cyganka
prosi
dziecko szuka bułki
garnek z jedzeniem znika
dziecko zapamięta
Zdrowie człowieka
spotkania, spotkania – było ich tak wiele
lecz tym naukowym - dzisiaj się podzielę
dla mnie to niezwykłe – nowe doświadczenie
było wyzwaniem – a to zawsze jest w cenie
Skrzydła Motyla
Znalazłam wierszyk dla dzieci, który napisałam 13 lat temu. Myślę , że jest wciąż aktualny, także z przesłaniem nie tylko do dzieci:
Motylem chciała być
Muszka przebrana za motyla,
tęczowe skrzydełka rozchyla,
widzi w wodzie swoje odbicie,
o takim dawno marzy skrycie:
„Zatrzymam tęczowe skrzydełka,
bezbarwne schowam do pudełka.”
W nowym ubraniu pyta wesoło:
„ Co o mnie teraz – powiesz Pszczoło? ”
Pszczoła – z niesmakiem się skrzywiła,
Osa – z wrażenia przewróciła,
Mucha – litościwie bzyczała,
żadna, jej pochwalić, nie chciała.
To Motylem się zachwycały
i głośno o nim, tak bzyczały:
„Motyl to król – nie owad lichy,
kwiaty przed nim chylą kielichy,
skrzydła jego, łuskami kryte,
skrzą w słońcu, jak ze srebra szyte.
Motyl to sama skromność i wdzięk,
a Muszkom skromności brak – w tym sęk.
By zdobyć owadów uznanie,
nie wystarczy piękne przebranie.
Jeszcze wiele pracy przed tobą,
byś ogrodów była ozdobą.
Trzeba, jak w tańcu się poruszać.
W rozmowie innych nie zagłuszać.
Być pożytecznym – nieprzerwanie
i za wadę mieć – udawanie.
Ty w próżności – przebrałaś miarę,
wyśmiana zostałaś – za karę!”
Idzie jesień
Jesienne motyle
Gdy idę alejami miękkimi
od liści, które wokół się ścielą,
z odcieniami barw rudozłotymi,
jak jesienny, powłóczysty welon.
Widzę witraż utkany z bursztynów,
grą świateł zdobi nawę kościoła,
tak przyroda czaruje przechodniów,
by na pokaz jesienny ich zwołać.
I układa kobierce na ziemi,
zdobne w liście – jesienne motyle,
i zachwyca widownię nimi,
dumna, że ma kolorów, aż tyle.
Reminiscencje z wakacji
Impulsy
nad brzegiem morza
fale wymywają piasek spod stóp
chłodzą ciało
powoli zagarnia je woda
zaczyna płynąć coraz dalej
cichną odgłosy
tylko krzyk mew ostrzega
przed deszczem
napływają marsowe chmury
niebo zatraca błękit
obraz stał się smutniejszy
deszcz zmywa sól z ciała
wygrzane słońcem kamyki
nabierają znów blasku
ich piękno przyciąga wzrok
uśmiech powraca
Jeden uśmiech
usłyszała śpiew ptaków
rozjaśniona uśmiechem
zagubiona kobieta
zapomniała już
jak wiele znaczy
był czarodziejem
dawał ukojenie
przybliżał świat
z powiewem wiatru
poczuła zapach przyrody
otworzył wrota do wspomnień
obronią przed smutkiem
kiedy przyjdzie cień
Jak rozsupłać zasuplenie
coraz mniej bohaterów prawdziwych
marny idol przejął ich role
coraz mniej myśli głębokiej
roboty siedzą przy stole
wszystko w lokacie się mierzy
a miała jednostka być w planie
bylejakość wkoło się szerzy
czcze obietnice- bajanie
jak rozsupłać zasuplenie
w które tak łatwo weszliśmy
trudno do błędu się przyznać
wszem mówią o nas – bezmyślni
Przyszła pora
Słowiańska pokrewna dusza
ta sama obrzędowość wzrusza
tak samo naiwna – nie stroni od picia
tego samego pragnie od życia
patrzy w oczy nie widząc wroga
wystarczy że mogli się do Boga
choć przędzie spiskowe teorie
plotąc wymyśloną historię
rozsiewa niepotrzebne zło
kto temu winien – kto..
zwykli ludzie chcą wierzyć
zwykli ludzie chcą przeżyć
a ci co tkają im ten świat
wyplatają dla nadziei pat
zachłanna bez skruchy sfora…
czas to zmienić
przyszła pora….
Kolory jesieni
Napisałam wiersz dla Henryki Lasoty, zachwyconej kolorami jesieni.
Obrazy jesieni
Zachwyt obrazami jesieni
Tego piękna co nas otacza
Nie znajdziesz u innego twórcy
Najdoskonalszym – jest przyroda
Są w niej wysuszone słońcem liście
Przybierając kolor złocisty
I te co im barwy czas zmienia
Mówią wiele – wkładane w listy
Suniesz drogą oszołomiony
Ile w niej bogactwa odcieni
Żaden twórca nie odda tego
Każdy wrażliwiec to doceni
Zły dotyk
Pouczenie
Choć jesteś jeszcze malutki
To sam o tym decydujesz
Kto ma prawo cię dotykać
I czy dobrze się z tym czujesz
Często ściska ktoś kochany
Kogo wciąż z radością witasz
Lecz mogą się zdarzyć chwile
Że i jego też odpychasz
Dotyk ma różne oblicza
Dobrej wróżki – czarownicy
Ściska rodzic – dziadek – wujek
Krzycz gdy nie chcesz – bez różnicy
Czasem nawet człowiek miły
Taki cukiereczek słodki
Gdy nagle użyje siły
Wiesz już – że to nie łaskotki
Zapamiętaj by się bronić
Powiedz mamie – wychowawcy
Czego nie chcesz w dzień i w nocy
Niech uwolnią cię od sprawcy